Najpiękniejsze miejsce w Maroku? Sidi Ifni i Legzira
Senne miasteczko o wdzięcznej nazwie Sidi Ifni znajduje się na południowym zachodzie Maroka, nad Oceanem Atlantyckim. Ta, na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniająca się nadmorska miejscowość, do 2016 roku zachęcała niezależnych turystów, ukrytą przed szarańczą zorganizowanych przez biura turystyczne wycieczek, położoną na północ od Sidi Ifni, zatoką Legzira, na krańcu której natura stworzyła jeden ze swoich światowych cudów – przepiękne i majestatyczne cztery łuki klifowe, wyżłobione w skale przez wody oceanu. To właśnie one przyczyniły się we wrześniu 2016 roku do zawalenia się formacji, niszcząc w jednej chwili to, co tworzyły przez setki lat. I chociaż na plażę turyści przyjeżdżali właśnie po to, aby zobaczyć skalne bramy na własne oczy, nie tylko one nadawały klimatu temu miejscu. To, co pozostało to wysokie, brunatne klify z licznymi jaskiniami i wyżłobieniami.
Ekscytacji zwiedzaniu nadają również przypływy i odpływy oceanu. W związku z nimi najlepiej do Legziry przyjechać przed południem, kiedy oddalające się od lądu wody pozwalają na podziwianie skał stojąc bezpośrednio pod nimi. Przypływy natomiast bywają bardzo niebezpieczne. Gdyby ktoś się zagapił i nie zdążył wydostać na główną plażę, zostałby zabrany przez ocean. Najlepszym wyznacznikiem, kiedy należy się oddalić w bezpieczne miejsce, są lokalni rybacy, łowiący własnoręcznie zrobionymi wędkami, stojący na przybrzeżnych kamieniach, starając się jak najdalej zarzucić wabik. Gdy zaczynają zbierać swój sprzęt to nieomylny znak, że należy wracać. Wtedy najlepiej udać się do pobliskiej knajpki, położonej bezpośrednio na plaży, gdzie wystarczy obudzić odbywającego sjestę kelnera i poprosić o jedzenie. Wybór dań w tym miejscu jest niewielki, a najlepiej zamówić to, co zasugeruje zaspana obsługa. Posiłki są skromne, jednak przygotowywane na miejscu ze świeżych warzyw i dopiero co złowionych ryb. Nawet prosta sałatka z pomidorów i cebuli smakuje tam nadzwyczajnie.
Przyjeżdżając do Legziry, warto zwiedzić miasteczko Sidi Ifni, które liczy niecałe 20 tys. mieszkańców. Do 1969 roku miejscowość była pod panowaniem Hiszpanów, dzięki czemu przypomina swoją zabudową andaluzyjskie miasta. Ulice rozplanowano w formie szachownicy, a wybudowane przy nich niebieskie i różowe domy to dobry przykład architektury art deco. Rząd marokański stara się zachować kolonialną spuściznę i zgodnie z nią projektowane są nowe zabudowania. W Sidi Ifni nie ma zbyt wielu turystów, dzięki czemu jest tutaj dosyć tanio. Idąc na miejscowy targ z reguły spotyka się tylko lokalnych mieszkańców. Miejscowość to świetna baza wypadowa na mało uczęszczane plaże, idealne, ze względu na fale, dla suferów.
Dobrym miejscem noclegowym dla obieżyświatów w Sidi Ifni jest pensjonat Suerte-Loca – prosty, przytulny i niedrogi, położony w malowniczej okolicy, niedaleko plaży, oferujący pokoje z widokiem na ocean. Zarezerwujecie go TUTAJ.
Niezwykły element krajobrazu zatoki Legzira sąsiadującej z miasteczkiem Sidi Ifni można dzisiaj podziwiać już tylko na zdjęciach. Mimo to, warto pojechać w tamte okolice i zapoznać się z niespaczonym komercyjną turystyką marokańskim wybrzeżem. Urok tego miejsca polega na delektowaniu się niespieszną chwilą, w imię zasady slow-travel.